
Dla Kacperka
- 13 marca 2025
- wyświetleń: 1719
Przystań Ocalenie z Ćwiklic kosztuje coraz więcej. Prośba wsparcie na utrzymanie 500 zwierząt
Publikujemy prośbę opiekunów zwierząt starych i schorowanych, które znalazły dom w Przystani Ocalenie w Ćwiklicach. Potrzebne jest wsparcie finansowe na utrzymanie przytuliska. Do zapłacenia jest kilkanaście tysięcy złotych za prąd. Do tego dochodzą koszty zużycia wody i gazu czy kilkanaście tysięcy złotych za siano.
Drodzy Przyjaciele i sympatycy Przystani. Nazywam się Oliwia. Część z Was kojarzy mnie jako córkę Dorotki, część z Was pewnie nie kojarzy mnie wcale, ale jeżeli zechcecie zostać ze mną do końca tego tekstu, to dowiecie się, czym dla mnie jest miejsce, które stworzyła moja mama z Dominikiem, czyli Przystań Ocalenie.
Jak wiecie, dla zwierząt jest to bezpieczny skrawek świata, gdzie każdego dnia staramy się zapewnić im wszystko to, czego całe swoje życie nie miały. Każdego dnia staramy się przywrócić im wiarę w człowieka i pokazać, że życie może być piękne. Zresztą, co ja się tu będę rozpisywać, to Wy tworzycie z nami to miejsce więc doskonale znacie naszą misję i nasze działania. Dla wielu nasza Przystań to po prostu Przytulisko dla zwierząt, jedno z wielu. Dla mnie Przystań to coś znacznie więcej... Przystań to mój drugi dom, moje dzieciństwo, moi przyjaciele, ogrom wspomnień, morze wylanych łez, tych smutku, ale i łez szczęścia i wiele pięknych chwil. To mój bezpieczny azyl w którym nauczyłam się jak być dobrym człowiekiem.
To moje ukochane miejsce na całym świeci. Miejsce, które niedługo może zabraknąć... Mimo, że jestem bardzo nieodporna na hejt, jestem świadoma, że się pewnie na mnie wyleje za tą zbiórkę, ale to nie ma dla mnie już teraz znaczenia. Postanowiłam zawalczyć o to miejsce. Nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla naszych zwierząt, dla mojej mamy, dla Dominika... Tak naprawdę mam poczucie, że we mnie ostatnia nadzieja.
Bo ja jedyna jeszcze się nie poddałam i ja jedyna wierzę, że dzięki Wam uda nam się przetrwać i ocalić Przystań... Niestety moja mama i Dominik nie mają już żadnej nadziei... Oni nie widzą już wyjścia z tej sytuacji. Tak długo walczyliśmy o przetrwanie i ocalenie tego miejsca. Niestety przychodzi nam to coraz trudniej. Od dłuższego czasu słyszę z ich ust, że nie możemy już przyjmować nowych zwierząt, że musimy zacząć wygaszać nasze działania, ewentualnie szukać miejsc, które przyjmą nasze zwierzęta kiedy Przystań przestanie istnieć... Dominik powoli oswaja się z myślą, że to niestety koniec naszej Przystani... Nie potrafię patrzeć na ich smutek, rozdarte serca i tę bezsilność. Nigdy nie widziałam ich w takim stanie...
Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co czują. Koniec Przystani to dla mojej mamy i Dominika to jak pozbawienie ich sensu życia... Tworzyli to miejsce od podstaw przez tak wiele lat. Poświęcili temu spory kawał życia i to co najcenniejsze mają - zdrowie. Lata ciężkiej fizycznej pracy mocno dają się im we znaki. Sami o sobie mówią, że są już jak dwa "dziady" Mama ledwie chodzi przez problemy z kolanami, Dominik ledwie rusza rękami - ma problemy z barkiem, z kręgosłupem. Tak naprawdę zarówno Mama, jak i Dominik wymagają operacji. Mama kolan, a Dominik barku. Oboje wciąż odwlekają ją w czasie, bo ciągle jest coś ważniejszego. Zawsze Przystań i zwierzaki są na pierwszym miejscu. Pewnie się na mnie wściekną, że o tym piszę, bo oni nie oczekują litości i nie lubią mówić o sobie. Sami sobie wybrali taką drogę dlatego z godnością nią kroczą i nie narzekają. Ale ja wiem, jak jest im ciężko i chciałabym, żebyście też wiedzieli, dlaczego w ostatnim czasie tak trudno dostrzec uśmiech na ich twarzach.
Nawet nie wyobrażacie sobie, jak mnie to boli. Moje serce krwawi, bo chciałabym zrobić wszystko, aby ocalić to miejsce, a tak naprawdę sama nie mogę zrobić nic... Ta bezsilność mnie wykańcza... Kolejny raz stanęliśmy przed ciężkimi wyborami.
Mamy do zapłacenia 11 tysięcy za prąd, za chwilę przyjdzie kolejny rachunek za wodę i gaz. Do tego na ten moment już kilkanaście tysięcy do zapłaty za siano plus ogrom innych faktur. Znowu stanęliśmy pod ścianą... Co wybrać? Odebrać naszym psom i kotom ciepło? Tym dużym odmówić siana? Czy odebrać Larze, której człowiek zgotował piekło, szansę na powrót do zdrowia, bo nie będziemy mieli za co opłacić jej leczenia? Co wybrać? Z czego zrezygnować? Ja mimo wszystko wierzę, że dzięki Wam kochani, dzięki ludziom o ogromnych sercach ocalimy to miejsce.
Ocalimy to co moja mama i Dominik stworzyli wiele lat temu, aby chociaż w minimalnym stopniu zmienić świat na lepsze. Sama nie jestem w stanie ocalić tego miejsca dlatego pragnę zwrócić się do Was z ogromną prośbą.
W maju mam urodziny... Wiem, że jest dopiero marzec, do maja jeszcze daleko. Jednak do maja może nie być już naszej Przystani, dlatego jedyne urodzinowe życzenie, jakie mam w tym roku, to żeby Przystań przetrwała... Ja już nie proszę, ja błagam Was o pomoc. Błagam, ocalcie naszą Przystań... Przystań 500 zwierząt.
Jak wiecie, dla zwierząt jest to bezpieczny skrawek świata, gdzie każdego dnia staramy się zapewnić im wszystko to, czego całe swoje życie nie miały. Każdego dnia staramy się przywrócić im wiarę w człowieka i pokazać, że życie może być piękne. Zresztą, co ja się tu będę rozpisywać, to Wy tworzycie z nami to miejsce więc doskonale znacie naszą misję i nasze działania. Dla wielu nasza Przystań to po prostu Przytulisko dla zwierząt, jedno z wielu. Dla mnie Przystań to coś znacznie więcej... Przystań to mój drugi dom, moje dzieciństwo, moi przyjaciele, ogrom wspomnień, morze wylanych łez, tych smutku, ale i łez szczęścia i wiele pięknych chwil. To mój bezpieczny azyl w którym nauczyłam się jak być dobrym człowiekiem.
Loading...
To moje ukochane miejsce na całym świeci. Miejsce, które niedługo może zabraknąć... Mimo, że jestem bardzo nieodporna na hejt, jestem świadoma, że się pewnie na mnie wyleje za tą zbiórkę, ale to nie ma dla mnie już teraz znaczenia. Postanowiłam zawalczyć o to miejsce. Nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla naszych zwierząt, dla mojej mamy, dla Dominika... Tak naprawdę mam poczucie, że we mnie ostatnia nadzieja.
Bo ja jedyna jeszcze się nie poddałam i ja jedyna wierzę, że dzięki Wam uda nam się przetrwać i ocalić Przystań... Niestety moja mama i Dominik nie mają już żadnej nadziei... Oni nie widzą już wyjścia z tej sytuacji. Tak długo walczyliśmy o przetrwanie i ocalenie tego miejsca. Niestety przychodzi nam to coraz trudniej. Od dłuższego czasu słyszę z ich ust, że nie możemy już przyjmować nowych zwierząt, że musimy zacząć wygaszać nasze działania, ewentualnie szukać miejsc, które przyjmą nasze zwierzęta kiedy Przystań przestanie istnieć... Dominik powoli oswaja się z myślą, że to niestety koniec naszej Przystani... Nie potrafię patrzeć na ich smutek, rozdarte serca i tę bezsilność. Nigdy nie widziałam ich w takim stanie...
Loading...
Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co czują. Koniec Przystani to dla mojej mamy i Dominika to jak pozbawienie ich sensu życia... Tworzyli to miejsce od podstaw przez tak wiele lat. Poświęcili temu spory kawał życia i to co najcenniejsze mają - zdrowie. Lata ciężkiej fizycznej pracy mocno dają się im we znaki. Sami o sobie mówią, że są już jak dwa "dziady" Mama ledwie chodzi przez problemy z kolanami, Dominik ledwie rusza rękami - ma problemy z barkiem, z kręgosłupem. Tak naprawdę zarówno Mama, jak i Dominik wymagają operacji. Mama kolan, a Dominik barku. Oboje wciąż odwlekają ją w czasie, bo ciągle jest coś ważniejszego. Zawsze Przystań i zwierzaki są na pierwszym miejscu. Pewnie się na mnie wściekną, że o tym piszę, bo oni nie oczekują litości i nie lubią mówić o sobie. Sami sobie wybrali taką drogę dlatego z godnością nią kroczą i nie narzekają. Ale ja wiem, jak jest im ciężko i chciałabym, żebyście też wiedzieli, dlaczego w ostatnim czasie tak trudno dostrzec uśmiech na ich twarzach.
Nawet nie wyobrażacie sobie, jak mnie to boli. Moje serce krwawi, bo chciałabym zrobić wszystko, aby ocalić to miejsce, a tak naprawdę sama nie mogę zrobić nic... Ta bezsilność mnie wykańcza... Kolejny raz stanęliśmy przed ciężkimi wyborami.
Mamy do zapłacenia 11 tysięcy za prąd, za chwilę przyjdzie kolejny rachunek za wodę i gaz. Do tego na ten moment już kilkanaście tysięcy do zapłaty za siano plus ogrom innych faktur. Znowu stanęliśmy pod ścianą... Co wybrać? Odebrać naszym psom i kotom ciepło? Tym dużym odmówić siana? Czy odebrać Larze, której człowiek zgotował piekło, szansę na powrót do zdrowia, bo nie będziemy mieli za co opłacić jej leczenia? Co wybrać? Z czego zrezygnować? Ja mimo wszystko wierzę, że dzięki Wam kochani, dzięki ludziom o ogromnych sercach ocalimy to miejsce.
Ocalimy to co moja mama i Dominik stworzyli wiele lat temu, aby chociaż w minimalnym stopniu zmienić świat na lepsze. Sama nie jestem w stanie ocalić tego miejsca dlatego pragnę zwrócić się do Was z ogromną prośbą.
W maju mam urodziny... Wiem, że jest dopiero marzec, do maja jeszcze daleko. Jednak do maja może nie być już naszej Przystani, dlatego jedyne urodzinowe życzenie, jakie mam w tym roku, to żeby Przystań przetrwała... Ja już nie proszę, ja błagam Was o pomoc. Błagam, ocalcie naszą Przystań... Przystań 500 zwierząt.
Zbiórkę można wesprzeć tutaj:
Zobacz także

List czytelnika[FOTO] Zostały wykarczowane krzewy. Czytelnik uważa, że ze szkodą dla przyrody

Śledztwo w sprawie zagrody dla żubrów w gminie Racibórz. Trafiły do niej zwierzęta z Jankowic

Nowe nasadzenia przy szpitalu, w parku i Placu Zwycięstwa i Wolności z okazji Światowego Dnia Drzewa

List czytelnika[ZDJĘCIA] "Dziki skatepark" na terenie pszczyńskiego parku. Głos zabrał jeden z użytkowników

[FOTO] W pszczyńskim parku ciągle zalegają drzewa powalone w czasie czerwcowej nawałnicy

Obniżenie poziomu wody w stawach w parku pszczyńskim
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.